1/10/2013

Rozdział 4


A/N:
Tak, wiem, przepraszam, kolejny krótki rozdział.
Naprawdę nie potrafię uwierzyć w to, że SOWK czyta ponad sto osób. Trochę mnie to przeraża, szczerze mówiąc. Rozdział miał się pojawić w weekend, ale nie mogę tak czekać, kiedy myślę o wszystkich miłych rzeczach, które piszecie. Widzę, jak polecacie opowiadanie na twitterze, za co jestem wam niezmiernie wdzięczna.
Jak zwykle proszę o klikanie w reakcje i zostawianie opinii w komentarzach. Nawet jeśli macie napisać tylko ‘nudne’, naprawdę.
Jeśli chcecie być informowani, piszcie w komentarzu. Pytania kierujcie tutaj lub tutaj. (Nie tylko pytania, piszcie śmiało o czym tylko chcecie.)

Rozdział 4.

Z całych sił przyparł jego plecy do ściany.
- Ostatnio chyba mnie unikasz. – Jego ręka powoli przesunęła się po policzku Harry’ego, by po chwili z wielką mocą go uderzyć. Chłopak się skrzywił, ale nic nie powiedział. Czuł na swoich barkach silnie zaciśnięte palce i wiedział, że próby ucieczki na nic się nie zdadzą. Pocieszał się faktem że może tym razem, jego ojczym tylko się droczy. Lub że przynajmniej zrobi to szybko i sprawa zostanie zakończona. Poczuł, jak ręka ojczyma przesuwa się niebezpiecznie w dół jego brzucha, by w końcu mocno zacisnąć się na jego kroczu. Przeszedł go dreszcz obrzydzenia i zaczął wić się w silnym uścisku mężczyzny. Tak jak sądził – na nic się do zdało. Uścisk na jego ramieniu wzmocnił się do tego stopnia, że z pewnością zostaną po nim ślady.
- Zostaw mnie – wysyczał Harry, próbując odepchnąć Robina lub przynajmniej powstrzymać jego rękę od dotykania miejsc, w których z pewnością nie powinna się znajdować.
- Zawsze próbujesz udawać, że tego nie lubisz – wydyszał tuż przy jego twarzy. W jego oddechu można było wyczuć zapach alkoholu i tytoniu, a Harry czuł, że zaraz zwymiotuje. – Błagasz, żebym przestał. Wiesz, jak bardzo to lubię. Robisz to umyślnie, chcesz tego.
- Pierdol się – syknął Harry, nie wiedząc, skąd wzięło się w nim nagle tyle odwagi. Poczuł silne uderzenie na twarzy, ból w okolicach krocza i metaliczny smak krwi w ustach. Nie żałował. Pięść Robina spotkała się z jego podbrzuszem i Harry zgiął się w pół, zaciskając powieki i czując strużkę krwi na swojej brodzie. I nadal nie żałował. Nie żałował nawet, kiedy czuł, jak Robin prowadzi go w kierunku salonu, choć był zbyt obolały, by dalej się opierać.
*
Głośny śmiech chłopaków ucichł już dobre kilka minut temu, ale żaden z nich nie miał nic przeciwko siedzeniu w ciszy. Byli tam razem i tylko to się dla nich liczyło. Oboje wiedzieli, że ich znajomość jest naprawdę specyficzna. Nie znali swoich nazwisk, a ich spotkania ograniczały się do siedzenia pod drzewem, gdy pochłonięci byli rozmowami na losowe tematy. Połączyła ich silna więź i oboje doskonale zdawali sobie z tego sprawę, choć żaden z nich nie mówił o tym na głos.
Mimo wszystko, Louis czuł, że nie do końca zna Harry’ego. Powody jego ran, siniaków i skaleczeń, a co najważniejsze, smutku, musiały odgrywać ważną rolę w jego życiu. A Louis nie miał ani krzty pojęcia o sytuacji, w której znajdował się Harry. Myśl, że młodszy wie wszystko o jego przyjaciołach, szkole, o nim, sprawiała, że uśmiech natychmiastowo znikał z twarzy Louisa i chłopak zastanawiał się, czy Harry ufa mu na tyle, by opowiedzieć o swoich problemach. Louis chciał pomóc, ale nie miał pojęcia, jak to zrobić.
Potrząsnął głową i oderwał wzrok od punktu w przestrzeni, w który tępo wpatrywał się przez ostatnich kilka chwil. Chłopak z loczkami uważnie mu się przypatrywał, przygryzając wewnętrzną stronę policzka i próbując odczytać z jego wyrazu twarzy, nad czym tak usilnie zastanawiał się przez kilka minut. Louis spojrzał na niego, a grymas na jego ustach został szybko zastąpiony uroczym, szerokim uśmiechem. Choć Harry musiał przyznać, że w jego oczach ewidentnie było widać, że coś jest nie w porządku.
- Coś się stało, Lou? – spytał cicho, delikatnie marszcząc czoło, co było ledwo zauważalne ze względu na opadającą na nie burzę loków.
- Ja chciałem wiedzieć… - zaciął się i obserwował, jak Harry uważnie lustruje jego twarz ze zrozumieniem i wahaniem w oczach. – Te siniaki. Jak to się stało, Harry? – wydusił w końcu, a Harry spuścił wzrok.
Zaległa dość długa cisza. Louis powoli otwierał usta, by przeprosić za swoją dociekliwość, ale Harry odezwał się pierwszy.
- Moja mama umarła. Jakiś czas temu. Wychowuje mnie mój ojczym i on jest alkoholikiem, i czasami… czasami się denerwuje – odpowiedział cicho. Wiedział, że okłamuje Louisa, mówiąc, że nie zdarza się to często. Przechodził piekło każdego dnia, ale nie mógł mu o tym powiedzieć. Louis by go zostawił. Tak jak wszyscy. Ludzie nie lubią być przytłaczani cudzymi problemami, mają dość swoich.  Harry nie chciał myśleć w ten sposób o Louisie, ale ze swoich dotychczasowych doświadczeń wyciągnął wiele wniosków. Wiedział, że przy chłopaku nic mu nie grozi i przez to właśnie mu zaufał, ale nie znał go na tyle, by być pewnym, że Louis go nie opuści. Była to rzecz, której obawiał się najbardziej. Każdy w końcu odchodził. To się nie może powtórzyć. Nie w przypadku Louisa.
- Nikt nie reaguje? – spytał Louis. Nie był do końca pewien, co miał przez to na myśli. Kto miał reagować? Harry nie ma matki i, jak Louis zdążył się domyślić, opuszczał dni w szkole, gdy obrażenia były zbyt widoczne. Gdyby to gdzieś zgłosił, zostałby oddany do domu dziecka, Z pewnością nie tego pragnął. Ale kosztem bycia katowanym? Louis nie wiedział, co ma o tym wszystkim sądzić.
Kątem oka dostrzegł, jak Harry kręci głową.
- To dlatego boisz się, kiedy cię dotykam? Harry, możesz mi zaufać; nie zrobię niczego, na co się nie zgodzisz. – Słowa wypłynęły z jego ust, zanim był w stanie zagłębić się w ich znaczenie, ale nie miał nic przeciwko. Może i zabrzmiały nieco  osobliwie, ale wyrażały dokładnie to, co chciał przez nie przekazać.
- Ufam ci, Lou, naprawdę. – Harry niepewnie podniósł wzrok. Wzrok przepełniony czymś, czego Louis nie potrafił określić. Ale gdyby Harry pozwolił mu się poznać nieco lepiej, wiedziałby, że jest to lęk. Lęk przez kolejnym pytaniem, które już za parę chwil miało opuścić usta Louisa. Harry wiedział, jak będzie ono brzmiało. Wiedział.
- Czy on tylko… - Louis pokręcił głową. Nie, nie tylko. – Czy on robi również… inne rzeczy?
Harry głośno przełknął ślinę. Chciał zaprzeczyć, ale spojrzenie Louisa mu na to nie pozwalało. Z każdą chwilą coraz bardziej mu ulegał i niezmiernie go to przerażało. Choć może… może przyznanie się komuś mogłoby pomóc? Sprawić, że z jego serca zniknie ten nieznośny ucisk i obawa przed kolejnym starciem z ojczymem? Może da się coś z tym zrobić. Może da się to zakończyć.
Marzenie o rzeczywistości, w której Harry w końcu jest w stanie prowadzić normalne życie, wydawało się zbyt odległe. Ale z Louisem u jego boku, zdawało się, że mogą zdziałać wiele. Naprawdę wiele.
Więc siedząc tam i wpatrując się w piękne, niebieskoszare oczy Louisa, Harry nieświadomie pokiwał głową, po raz pierwszy wyjawiając komuś to, co nigdy nie miało zostać wyjawione. Coś, co nigdy nie miało opuścić czterech ścian jego domu. Harry był przerażony. Jak mógł tak łatwo ulec Louisowi? Musiał znaleźć sposób, by to naprawić.
- On… krzyczy po mnie. Krzyczy, wyzywa od najgorszych i bije. – Harry musiał spuścić wzrok, nie był w stanie kłamać Louisowi w oczy. – To wszystko – dokończył. Zacisnął wargi w wąską linię. Kłamał. Wiedział, że nie powinien, ale nie mógł potwierdzić przypuszczeń Louisa. Chłopak mógłby spróbować zrobić cos w tej sprawie. Narażanie go było zbyt ryzykowne i bezmyślne. A sam Louis zbyt cenny.
Louis kiwnął głową, choć Harry nie był w stanie tego dostrzec. Tomlinson wiedział, że przyjaciel nie wyjawia mu całej prawdy, ale nie chciał naciskać. Powie, gdy będzie na to gotowy. Tak twierdził Liam.
Tylko czy w międzyczasie sobie poradzi? I jak długo to potrwa?

35 komentarzy:

  1. co ty gadasz, ten rozdzial jest wspaniały :))) i czekam na kolejny :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. normalnie nie mogę! tego Robina to bym z chęcią wepchała gdzieś w ciemne pomieszczenie i tak go stłukła, że więcej by się nie odważył uderzyć loczka, a nawet o tym pomyśleć! co za gnój z niego! niektórzy już lepiej traktują zwierzęta niż Rob Harrego!
    brawo Lou, brawo! powoli się wszystkiego domyślasz :) ale jeszcze trochę i Hazza sam Ci się do tych tortur, urządzanych przez ojczyma, przyzna. Mam nadzieję, że to już nastąpi w 5 rozdziale, bo ciężko mi się czyta te części o tym jak Rob znęca się nad swym pasierbem ;c
    rozdział jak zwykle rewelacyjny, więc czekam na next! ;**
    @JLS_GotMeLove

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebać chuja! Jak on tak może biednego Hazzusia... Grrrr! -.-
    Awww, Louis jest taaaki kochany! Dobrze, że Harry się mu wygadał. Szkoda, że nie powiedział mu wszystkiego ale to i tak dużo.
    Gosh, Dejv jak ja Cię uwielbiam! *-* Błagam, daj mi nowy! C':
    Love You!
    <3 xxxxx
    @LouLightMyWorld

    OdpowiedzUsuń
  4. I nie wiem co mam w tej chwili powiedzieć. To było smutne. Całe opowiadanie jest smutne, ale w ten sposób magiczne? Nie wiem czy to odpowiednie słowo.
    Biedny Harry. Przeżywa takie katusze taki koszmar i niestety boi się w pełni ufać Lou. To trochę przykre. A przecież on od niego nie ucieknie, nie jest taki. Wiem to. Jestem tego pewna. Ale uda mu się w końcu do niego dotrzeć i pomóc Harry'emu. To również wiem. Widzimy się przy tłumaczeniu Xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem tylko: KOCHAM CIĘ I DZIĘKUJE ZA TO OPOWIADANIE <3

    @iamLajka

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak juz pisalam kocham to opowiadanie i wszystkie inne twoje tłumaczenia i historie<3

    OdpowiedzUsuń
  7. jestem przerażona tym jak krótkie są rozdział, przez co jestem cały czas nienasycona. :)
    Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  8. uważam, że to był jak narazie najlepszy rozdział . Zajebiste opowiadanie ! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. That's incredible! *-*
    @Agu009_

    OdpowiedzUsuń
  10. Dejv, jak mogłaś wstawić nowy rozdział akurat dzisiaj, kiedy mam nauki po uszy? Nie mogłaś poczekać do weeke... nie, czekaj, w weekend też nie miałbym czasu. Oh God. I chociaż powinnam najpierw skomentowałaś Cyberspace, bo uaktualniłaś je wcześniej, to stwierdziłam, że dużo bardziej zależy Ci na komentarzach tutaj, bo to w końcu w pełni Twoje opowiadanie. W każdym razie, specjalnie dla Ciebie odłożyłam maturę z angielskiego na bok, więc jeżeli jutro pani wyciągnie mnie na środek klasy i każe przeprowadzić ze sobą rozmowę maturalną, a ja nie będę przygotowana, powiem że to przez Ciebie. Zapewniam, że nie będę miała żadnych skrupułów i to zrobię:>
    Czytając rozdział dopadła mnie chwila zadumy, ponieważ zawsze mi się wydaje, że gdy ktoś pisze opowiadanie o ciężkiej tematyce i wychodzi mu to tak dobrze, musi w jakiś sposób bazować na własnych doświadczeniach. Lub wzoruje się na pracy innym opowiadaniu/filmie, ewentualnie ma tak rozwiniętą wyobraźnię i zmysł empatii, że jest w stanie sam to wymyślić. I czuję się dziwnie, bo nie wiem, która opcja tyczy się Ciebie, a jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie jestem upoważniona do posiadania takiej wiedzy. Nie powinnam w ogóle tutaj o tym pisać, bo jest do ogólnodostępne forum, ale z drugiej strony, jeżeli opowiadanie skłania mnie do jakichkolwiek refleksji, autor powinien o tym wiedzieć. A skłania. Bo jeżeli założę, że jesteś Harrym albo Louisem z SOWKu i przechodziłaś przez coś podobnego, a wciąż jesteś takim pogodnym niedźwiedziem, po którym niczego nie widać, to nasuwa mi się pytanie, czy w moim otoczeniu nie ma podobnych osób, które doskonale kryją w sobie demony, a ja po prostu niczego nie widzę. Każdemu się wydaje, że jeżeli gdzieś źle się dzieje, od razu wszyscy wszystko wiedzą. Widocznie jest zupełnie odwrotnie, tak, jak powiedział Harry - nikt nie miał się dowiedzieć - ponieważ bądźmy szczerzy, to nie jest coś, o czym ludzie zwierzają się przy kawie przyjaciołom. Może jakimś naprawdę bliskim. Sądząc po postawie Hazzy, boją się cokolwiek z tym zrobić, nie wierzą, że może być lepiej, może czują wstyd.
    Z jakiegoś powodu czuję się po tym rozdziale zmęczona psychicznie. Nie dość, że na polskim omawiamy obecnie dosyć wstrząsające opowiadania, to jeszcze po powrocie do domu znajduję wcale nie mniej dobijające fanfiction ;< Ale to dobrze, bo trzeba o tym mówić, trzeba się zastanawiać, trzeba się otworzyć na krzywdę innych.
    Tym opowiadaniem udowadniasz, Dejv, że jest w Tobie dojrzałość, którą mało kto w tym wieku posiada. Ba, jestem pewna, że sama jestem dziecinniejsza, a dzieli nas przecież kilka lat.
    Marny ten komentarz, no ale w ogóle nie mogę się jakoś zebrać w sobie.
    Pozdrawiam Cię ciepło;3 (Pomimo tego okropnego śniegu, który znowu wszystko zasypał-.-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne jak zawsze. Ale ty jesteś zła wiesz co jest potem i mi nie powiesz :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział! Mam nadzieję, że szybko dodasz następny :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakbym wzięła tego Robina w swoje ręce to by się nie pozbierał. Co za gnój z niego. A wiesz co najgorsze? To niby tylko opowiadanie, ale tacy ludzie niestety istnieją, a my nie możemy z tym nic zrobić.. ;/
    Cieszę się, że Harry z każdym spotkaniem coraz bardziej otwiera się przed Lou. Wiadome, że Louis jest inny i go nie opuści, ale nie ma się co dziwić Hazzie, że jest nieufny, skoro tyle osób go zawiodło i odeszło od niego jak tchórze, kiedy pojawiły się problemy. Oby jak najszybciej Harry zobaczył jak wspaniały jest Louis :)

    shouldletyougo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. normalnie jak pomyśle co to bydlę mu robi to mam łzy w oczach.
    oOdcinek zdecydowanie za krótki, czuje niedosyt. :):P
    Zapraszam do mnie na tłumaczenie pierwszego odcinka "Strangers like me"

    OdpowiedzUsuń
  15. Cholera,no! Grr...! Czemu to takie krótkie?! XD No weź! Ja się wciągnęłam w to wszystko,a ty to tak nagle przerwałas! Jesteś okropna, specjalnie to robisz! ;P Ale i tak wielbię wszystko,co wychodzi spod twojej ręki,aww <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wiem jak można tak traktować kogoś, kto tak praktycznie jest Twoją rodziną. No bo skoro Robin był z mamą Harry'ego to wiedział, że ma ona syna. I nie jest mu przecież obcy, więc dlaczego robi mu taką krzywdę? Za co on się mści do chuja pana? Naprawdę, nie umiem tego pojąć. Mam nadzieję, że Lou mu pomoże. MUSI.

    OdpowiedzUsuń
  17. Moim skromnym zadniem to jest jak narazie najlepszy rozdział. Nie wiem jak to robisz ale WSZYSTKO co piszesz jest niesamowite ! :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. buu jedno co mi się nie podoba to to że Harry nie powiedział prawdy ;((.. ale tak to uwielbiam Cię.. :)).. czekam na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  19. wow swietny rozdzial! @Dorota_PL czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Niedawno trafiłam na wszystkie Twoje opowiadania i przeczytałam już dwa poprzednie, a teraz zapoznałam się z SOWK i jestem pod ogromnym wrażeniem. Dziewczyno, masz niesamowity talent. Opowiadanie czyta się lekko i przyjemnie, poznaje się historię bohaterów. To nie jest zlepek nieudolnie poskładanych ze sobą słów. To wszystko aż emanuje uczuciem. A ja lubię, gdy opowiadanie nie jest pisane na siłę, zawiera kilka opisów miejsc, odczuć, dialogów, które przepełnione są emocjami. Lubię poczuć się częścią opowiadania i tak jest również w Twoim przypadku, więc chylę czoła. We mnie obudzić uczucia jest trudno, więc poczuj się dumna, że od czasu do czasu na moje usta wkrada się uśmiech, a serce na chwilę przyspiesza.
    Robin jest dla mnie kwintesencją tego, czym człowiek być nie powinien, ucieleśnieniem czystego zła. Harry to anioł, któremu ucięto skrzydła i zabroniono latać. Mam nadzieję, że z pomocą Lou wyrosną nowe i znajdą razem swoje niebo. Wiem po części, szczerze mówiąc, jak czuje się Harry... i chociaż to tylko opowiadanie, przeżywam je tak, jakby to była moja opowieść. Tak więc liczę na Harry'ego, wierzę w niego, w Louisa i w nich obydwu, w ich miłość.
    A Ty piszesz rewelacyjnie i choćbym miała czekać szmat czasu na kolejne rozdziały, myślę, że będzie warto. Życzę weny. x

    OdpowiedzUsuń
  21. Dobrze rozumiem?On go gwałci? O mój boże...Samo wyobrażenie tego, jak to wygląda, co musi czuć i jak się czuć harry jest tak cholernie przerażające... Rozdział jest dobry. Krótki,ale dobry. Ciekawi mnie jak będą wyglądały relacje Louisa i Harry'ego. No jak zareaguje L. jesli kiedyś się dowie. Już wyczekuje następnego!xxx


    blackandwhite1D.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. przez ciebie się cholera rozmazałam, przed kolejnym rozdziałem trzeba kupić jakiś dobry wodoodporny tusz.

    OdpowiedzUsuń
  23. Jeju, jak króciutko :( Nie ważne, i tak zdołałam uronić łezkę. Teraz mi tak okropnie smutno, jakby to było prawdziwe normalnie. Genialne, dzięki xxx

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny, tylko tak jak mówiłaś trochę krótki. Strasznie mi żal Harrego, mam nadzieję, że opowie o wszystkim Louisie i razem to zakończą c;

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdział! ; ) Czekam Na Kolejny ; )

    OdpowiedzUsuń
  26. Krótkie. Zdecydowanie za bardzo! Nienawidzę Robina CAŁĄ SOBĄ. Mam ochotę wskoczyć pomiędzy niego i Harry'ego i zacząć napierdalać skurwysyna swoją własną.. nogą! I chuj, że też bym dostała, HARRY NIE MOŻE CIERPIEĆ. Jest taki naiwny, myśląc, że Lou zostawi go, gdy tylko ten wyjawi mu prawdę. LOU NIE JEST TAKI. Ale dobrze, że chociaż tyle mu powiedział, a Boo Bear nie jest głupi i wie, że Harry kłamie. Uwielbiam czytać dwoje dialogi, spajder. Wypowiedzi niektórych bohaterów są zawsze takie ciepłe, ufne i takie... AJSKFSAJFJGF. No właśnie. Ogółem, piszesz tak zajebiście, że nie wyrabiam. Weź nam daj trochę Larry'ego. Jesteśmy spragnieni Larry'ego!

    OdpowiedzUsuń
  27. Powinnam dostać opierdol za tak późne komentowanie... I takie bezsensowne, do tego na telefonie - za błędy przepraszam.

    Łoł, wg. mnie to Robin to bardzo zagubiony człowiek ;o a biedny Harry musi przez to cierpieć, bo Robin musi się niestety na kimś wyżyć.

    Psycholog Louis wkracza do akcji. Zawsze wie jak się zachować.

    OdpowiedzUsuń
  28. Strasznie podoba mi się Twóje nowe opowiadanie. Jest takie inne i to dodaje jeszcze większy urok. Szkoda mi Harrego :(
    Czekam z niecierpliowścią na następny rozdział! ♥

    OdpowiedzUsuń
  29. Jesteś świetna dziewczyno ! :D Rozdział był idealny. A Lou .. Mam nadzieję, że pomoże Harremu. Dobrze by było gdyby Harry nie mieszkał z ojczymem. Czekam na nowy :D xx

    OdpowiedzUsuń
  30. Genialny ! :P Ale ja lubie twój styl pisania ! :>

    OdpowiedzUsuń
  31. Cudowny! Kiedy następny? :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Cudowny rozdział. Uwielbiam twoje opowiadania. Przepraszam, że tak krótko, ale dosłownie zmuszam się by pisać na komórce... Mam wrażenie, że taki komentarz, to wręcz obraza, dla TAKIEGO rozdziału.

    OdpowiedzUsuń