A/N:
Od razu się pochwalę, że póki co jest to
najdłuższy rozdział na SOWK.
Nie do końca wiem, co mam tutaj napisać
(wciąż nie wierzę, że czyta to tak wiele osób), więc po prostu proszę o komentarze i klikanie w reakcje.
Rozdział
5.
- … ale jak zobaczyłem, że pozbyli się
już spodni, postanowiłem wyjść – dokończył Louis, a Harry wpatrywał się w niego
z szerokim uśmiechem.
- Twoi przyjaciele są niemożliwi –
stwierdził i cicho zachichotał, kręcąc głową na samą myśl, co takiego przyjaciele
Louisa mogli jeszcze wymyślić. Z historii wynikało, że chwilami byli naprawdę
nieobliczalni. Ale Harry doskonale wiedział, że Louis kochał ich dwójkę i nie
zamieniłby ich na nikogo innego.
I przez umysł Harry’ego przemknęła myśl,
że chciałby poznać przyjaciół Louisa. Że pragnie być częścią jego życia. Życia
poza całym otaczającym ich lasem, do którego oboje uciekali w razie problemów
lub zwyczajnej potrzeby chwili wytchnienia.
- A jak jest z twoimi? – Louis przeniósł
wzrok z poruszających się na wietrze liści na Harry’ego. Znikomy uśmiech
natychmiastowo opuścił twarz młodszego.
- Nie mam… przyjaciół – przyznał,
spoglądając w bok. Harry przypomniał sobie, że tak naprawdę nie ma nikogo.
Nikogo poza Louisem. A uświadomienie sobie, że wcale mu to nie przeszkadzało,
uderzyło go w najmniej oczekiwanym momencie. Louis wydawał się być wszystkim,
czego Harry mógł kiedykolwiek zapragnąć. Żałował tylko, że nie jest całkowicie szczery
ze swoim przyjacielem.
Louis odnalazł dłoń Harry’ego ułożoną
obok jego uda i ostrożnie nakrył ją swoją. – Masz mnie – powiedział cicho,
czule się uśmiechając, gdy wzrok Harry’ego automatycznie uniósł się, kiedy ich
ręce się o siebie otarły. Na chwilę zapanowała cisza. W końcu twarz Harry’ego
rozświetlił szeroki uśmiech, a jego ręka odwróciła się pod dłonią Louisa, by
móc spleść ich palce. Wydawało się, że w tym geście nie ma zupełnie nic
nadzwyczajnego. Że za delikatnym dotykiem skóry nie kryje się głębsze uczucie.
Ale nie było to prawdą. Harry uzależniał się od obecności Louisa. Nie był
pewien, jak poradziłby sobie z jego ewentualnym odejściem. Nie chciał takiej
możliwości dopuścić nawet do myśli. Wiedział, że wiele osób uprzednio się od
niego odwróciło. Ale czując dotyk Louisa i mając świadomość, że wcale nie musiał się wahać, splatając ich palce,
wiedział, że łączy ich coś specyficznego. I obiecał sobie, że nie pozwoli łatwo
zerwać tej więzi.
Louis był niemal pewien, że w zalegającej
wokół ciszy, dało się słyszeć jego serce, które tłukło mu w piersi jak
oszalałe. Nie dbał o to. Dopóki siedział tu z Harrym, trzymając jego rękę, nic
się nie liczyło. Ważne było tu i teraz, a cała reszta świata mogła nie
istnieć. Spoglądał na ich dłonie. Zastanawiał się, jak Harry interpretuje ten
gest. Nie dopuszczał do siebie myśli, że może być obojętny młodszemu
chłopakowi.
- Miałeś mi opowiedzieć jeszcze o tamtej
imprezie. – Głos Harry’ego sprawił, że Louis został przywrócony do
rzeczywistości, brutalnie oderwany od podziwiania sposobu, w jaki palce
Harry’ego idealnie pasowały w przestrzeń między jego. Jakby to właśnie tam było
ich miejsce i jakby tak miało zostać na zawsze.
- Ach, racja. – Louis potrząsnął głową,
próbując przypomnieć sobie, o czym obiecał opowiedzieć przyjacielowi.
Kilkakrotnie zamrugał i zmarszczył brwi, ale dopiero po oderwaniu spojrzenia od
zieleni oczu Harry’ego, została mu przywrócona zdolność logicznego myślenia. -
Więc… na początku nie działo się nic ciekawego… - Louis powoli drążył historię.
Harry był oczarowany wszystkim, co
dotyczyło Louisa. Wodził spojrzeniem po jego idealnie zmierzwionych włosach.
Zawiesił oczy na jego czole i wpatrywał się w sposób, w jaki starszy chłopak
marszczył je, całym sobą oddając nastrój historii. Przebiegł wzrokiem po jego
idealnych kościach policzkowych, aż zatrzymał się na ustach. Obserwował jak
powoli poruszały się, formując słowa, które Harry słyszał, choć nie dopuszczał
do siebie ich znaczenia. Zachwycał się sposobem, w jaki koniuszek języka Louisa
od czasu do czasu wysuwał się między wąskie wargi i przebiegał po nich, lekko
je zwilżając. Wpatrywał się tak długo, aż ciepły oddech przyjaciela ponownie je
wysuszał i Louis był zmuszony powtórzyć uprzednią czynność. Opuścił spojrzenie
na linię jego szczęki.
Harry kiwał głową, starając się udawać,
że uważnie słucha, co całkowicie mu się nie udawało. Wpatrywał się w Louisa jak
obłąkany, ale starszy chłopak zdawał się tego nie zauważać. Zerkał przed
siebie, starając skupić się na wypowiadanych słowach i całkowicie nieświadomie
miarowo przesuwając kciukiem po ręce Harry’ego.
- Wtedy pochylił się nade mną mega
seksowny chłopak, ale…
- Chłopak? – Harry szybko przeniósł wzrok
z grdyki Louisa na jego twarz. Delikatnie zmarszczył czoło. Może i nie słuchał
zbyt uważnie, ale mężczyźni rzadko określają tę samą płeć jako seksowną, prawda? Czy może coś mu
umknęło?
Ze sposobu, w jaki Louis spuścił głowę, a
na jego szyję i policzki wkradł się rumieniec, Harry był w stanie stwierdzić,
że zinterpretował wszystko właściwie.
Louis spanikował. Nigdy wcześniej nie
poruszali tematu swoich orientacji i Harry miał prawo być zdziwiony. Louis
głośno przełknął ślinę. Nie zapowiadało się nic dobrego. Odchrząknął.
- T-tak – wyjąkał, nadal spoglądając w dół i zaciskając usta w
wąską linię.
- Jesteś gejem? – spytał szybko Harry, a
Louis miał ochotę zapaść się pod ziemię. Czuł, jak jego twarz płonie.
- Tak – powtórzył nieco pewniej, po czym
głośno westchnął. – Harry, jeśli masz z tym jakiś problem, rozu-
- Musiałbym być hipokrytą, Louis – odpowiedział
pewnie Harry, na co Louis podniósł na niego zdziwione spojrzenie. Co to miało
oznaczać?
Zanim Louis był w stanie spytać, Harry
dostrzegł jego konsternację. Lekko uniósł brwi, po czym znacząco spojrzał na
ich splecione palce, zapewniająco zacieśniając uścisk. Louis przez moment nie
wiedział, co ma myśleć. Czy to znaczyło, że Harry czuł do niego coś więcej?
Potrząsnął głową, by wyrzucić z umysłu tak absurdalne myśli. Nie powinien
zaprzątać sobie głowy tak niedorzecznymi rzeczami.
*
Tego wieczora Harry już po raz kolejny
wkradał się do własnego domu. I chociaż powinien był się obawiać, w jaki sposób
zapłaci za swój późny powrót i długą nieobecność, na jego ustach znajdował się
szeroki uśmiech. Na wspomnienie słów Louisa po całym jego ciele rozlewało się
przyjemne ciepło i nie potrafił wyrzucić z myśli wyrazu twarzy przyjaciela, gdy
sam nie do końca wprost wyznał mu prawdę o swojej orientacji. Oczami umysłu
widział iskierki jego oczach i poszerzający się do granic możliwości uśmiech.
Jego piękną twarz rozświetloną radością, szczęściem, zrozumieniem, akceptacją i
czymś, czego Harry nie potrafił jednoznacznie określić. Ale widok Louisa
sprawiał, że dla Harry’ego wszystko nabierało sensu i życzył sobie, by widzieć
go takiego już zawsze. I bez względu na to, jak niedorzeczne mogłoby się to
wydawać, Harry zaufał mu bardziej. Z każdym spotkaniem zbliżali się do siebie,
poznając się coraz lepiej i lepiej. A Harry nie miał nic przeciwko temu. Bo
choć obiecał sobie niegdyś nie dopuścić do siebie nikogo, niemal natychmiastowo uległ urokowi, dobroci i
opiekuńczości Louisa, zatracając się w tej znajomości coraz bardziej. Nie
żałował. Ponieważ z każdą sekundą utwierdzał się w przekonaniu, że przy Louisie
mu nic nie grozi. Że przy Louisie może być sobą. Że Louis go obroni. I że Louis
go nie opuści. Bez względu na wszystko.
I może chwilami wątpił, myśląc, że się
przecenia, że Louis wcale nie czuje się tak zobowiązany wobec niego. Że ich przyjaźń wcale nie znaczy dla niego tak
wiele. Ale zawsze wspominał czułe spojrzenia chłopaka i błysk w jego oczach,
gdy Harry godził się na jakikolwiek kontakt fizyczny. Wszystko to, co robił
Louis, sprawiało, że Harry pragnął mu podziękować. Podziękować w pełnym tego
słowa znaczeniu. Specyficznie. Tak, aby Louis zrozumiał, jak bardzo Harry jest
mu wdzięczny. Za to, że na niego nie naciska, że jest przy nim, że zwykłe
muśnięcie dłoni znaczy tak wiele i wysyła tuziny dreszczy przebiegających
wzdłuż jego kręgosłupa. Harry pragnął trzymać jego rękę, splatać ich palce,
przytulać go i całować, otrzymując
przyrzeczenie, że tak zostanie już na zawsze. Że przejdą przez wszystko
wspólnie i będą dzielić szczęśliwe chwile, gdy Harry uwolni się od ojczyma. I
może młodszy chłopak nie zdawał sobie z tego sprawy, ale z każdym dniem
zakochiwał się w Louisie coraz bardziej. Uświadamiając sobie, że wcale mu to
nie przeszkadza. Że jest szczęśliwy, ponieważ znalazł kogoś, kto będzie
traktował go właściwie, będzie go wspierał i przy kim nic ani nikt mu nie
zagrozi.
Gdy już przekroczył próg i cicho zamknął
drzwi, był przygotowany na karę. Mimo wszystko sądził, że czas spędzony z
Louisem może się okazać warty tego wszystkiego. I sądząc, że ten dzień nie może
już stać się piękniejszy, odnalazł Robina śpiącego na kanapie. Westchnął z
ulgą, wyłączył telewizor i przemknął na palcach do własnego pokoju z nadzieją,
że jutrzejszego ranka również uda mu się uniknąć kłopotów.
I gdy leżał już w łóżku z szerokim
uśmiechem na twarzy, nie był w stanie wyrzucić z myśli obrazu twarzy Louisa i
wyobrażeń dotyczących ich nieistniejącego związku. Chwil, które spędziliby poza
lasem. Może w innych odludnych miejscach. A może w tych zatłoczonych, gdzie
Louis z dumą mocno trzymałby jego rękę, nie kryjąc ich miłości. I nie
pozwalając, by cokolwiek mu się stało.
Bo właśnie tego pragnął Harry. Osoby,
której będzie mógł zaufać, która pokocha go tak, jak on ją. I Harry marzył, by
tą osobą okazał się Louis.
bardzo mi się podoba. miło się czyta i fabuła też jest bardzo wciągająca. życzę weny. :) chciałbym też byś informowana na tt ( @fridaydude ) :) dzięki xx
OdpowiedzUsuńcudowne ;3 kocham to opowiadanie :)))
OdpowiedzUsuńJejku, to jest takie piekne! :')
OdpowiedzUsuńWybacz, wiecej nie wykrztusze. :c
Dziekuje za ten genialny rozdzial(zreszta jak zwykle genialny), kocham mocno mocno. <3 c: xxxxx
@LouLightMyWorld
Huh cieszę się, że dodałaś go dziś ponieważ miałam okazję przeczytać go przed pójściem do szpitala.
OdpowiedzUsuńJestem szczerze zakochana w tym rozdziale bo jako pierwszy od początku do końca jest szczęśliwy.
Nie może być nic lepszego.
Cieszę się, że Lou przyznał się do swojej orientacji i mam nadzieję, że już wkrótce Harry również wyzna Louisowi, że jet gejem ;3
Awwww jakie to słodkie, że Louis powiedział mu, że jest gejem. Cieszę, że Hazza to tak przyjął. W sumie nie miał wyboru xD
OdpowiedzUsuńO jezu...
OdpowiedzUsuńTo było takie fkjfkgjjk.
Kocham to opowiadanie.
Tutaj Harry i Louis są słodcy.
To w jaki sposób pokazujesz ich uczucia sprawia, że aż mi się robi ciepło na serduszku.
Tutaj też Ci powtarzam, że nie będziesz pracować w tesco. Zostań jakąś pisarką!
omg to jest takie asdfghjkl!
OdpowiedzUsuńprzez twoje opowiadania shippuje Larry'ego z każdym rozdziałem coraz bardziej! *.*
<333
~ @Agu009_
Jojciu *..*
OdpowiedzUsuńTaki słodki , uroczy i piękny .
W ogóle to kocham jak piszesz .
I wszystko tak dogłębnie opisujesz , że sfsgfsfs !
Czekam na następny !
Informuj jakbyś mogła :
@Kalink_Kaa
http://whispers-of-thee-heart.blogspot.com/
Kocham to <3
OdpowiedzUsuń... kocham to .. kocham .. no i Ciebie to normalnie zaczynam wielbić...:)
OdpowiedzUsuńW końcu coś dłuższego K., jestem pozytywnie zaskoczona. SOWK jest według mnie... specyficzne. Momentami jest lekkie i bardzo przyjemne, aż nagle następuję jakiś wydarzenie albo zdanie które sprawia, że to opowiadanie jest trudne do rozgryzienia, zaskakujące i na resztę wieczoru zostaje mi w głowie jedno lub kilka zdań, które dają do myślenia albo do zastanowienia się nad jakąś sprawą. Uwaga, podkreślam że to tylko moje zdanie i moje przemyślenia... Szkoda, że całe opowiadanie jest takie krótkie. Ale zawsze będę chętnie czytać wszystko co napiszesz. xx
OdpowiedzUsuńPięknie opisałas myśli harry'ego. Naprawdę pięknie.
OdpowiedzUsuńKiedy czytałam pierwsze rozdziały,nasunęła mi się pewna myśl: że jak na ironię losu,to właśnie Lou czeka smutny los i złą sytuacją w rodzinie harry'ego chcesz specjalnie sprawic,że będziemy myśleć,że to Hazza będzie cierpiał/zginie :)
Co do reakcji pod postami- raz na jakimś blogu kliknęłam to 2 razy,wystarczyło,że odświeżylam stronę,więc myślę,że i tu tak można i nie jest prawdą,że można to kliknąć tylko 1 raz ^^
To jest po prostu genialne. G E N I A L N E . Nie mam pojęcia jak to robisz że wszystko co piszesz zapiera wdech w piersiach ;D Czekam na nowy ! :D
OdpowiedzUsuńZa każdym razem, gdy czytam, że Harry się uśmiecha mam ochotę skakać z radości i wręczyć Louisowi jakiś medal za to, że samą swoją obecnością rozjaśnia mroczne życie Hazzy.
OdpowiedzUsuńSamotność Harry'ego jest porażająca... Sam wobec tego wszystkiego, co musi znosić. To brzmi jak prawdziwy koszmar.
Wyznanie Louisa, mimo iż nie zamierzone, ucieszyło mnie bardzo. Czekałam, kiedy padną te słowa. I muszę się przyznać, że zastanawiałam się wcześniej, czy Harry też będzie gejem, czy może to odkrycie dopiero przed nim...
Zawsze, gdy Harry wraca do domu łapię się na odprawianiu jakichś modłów, by jego ojczyma nie było lub by gdzieś spał pijany. Gdy uda mi się coś takiego wymodlić czuję wręcz nieopisaną ulgę... Przeżywam twoje opowiadanie, jak moje własne ;)
Podoba mi się to wejście w głowę Harry'ego... Możliwość poznania jego myśli, uczuć, to zdecydowanie mój ulubiony sposób, a zarazem najkrótsza droga, bym pokochała bohatera :)
Cudowny rozdział i jak zwykle sprawia, że oczekiwanie na kolejny wydaje się takie trudne... Wspaniale, że w międzyczasie mogę zagłębić sie w tłumaczenia :)
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
Cudowne, świetne, piękne, czarujące!
OdpowiedzUsuńCzytając to, miałam na ustach wymalowany uśmiech, a w oczach, aż pojawiły się małe łezki. Tak się cieszę, że wszystko zaczyna się układać i iść w dobrym kierunku. Oczywiście, możesz nas jeszcze zaskoczyć i co gorsza ojciec Harrego może zrobić coś strasznego :C ale ważne jest, że Louis jest przy chłopaku i go wspiera. ♥
Piszesz genialnie, masz ogromny talent!
Pozdrawiam <3
Boże jakie to piękne, niby taki zwykły dotyk a tak wspaniale opisany ;))
OdpowiedzUsuńNie powiem, robi się coraz ciekawiej! :3
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za to opowiadanie! ( Nic innego nie przychodzi mi do głowy! ._.) Jest tak realistyczne, że aż poczułam się Harrym, jakkolwiek to brzmi. Niesamowicie, cudownie itd, z resztą znasz już wszystkie te określenia dotyczące twoich opowiadań! :D Z szerokim uśmieszkiem pozdrawiam i (oryginalnie!) z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! / Swaggie
Woooooooooooow tyle mogę powiedzieć, przy zdaniu "W końcu twarz Harry’ego rozświetlił szeroki uśmiech, a jego ręka odwróciła się pod dłonią Louisa, by móc spleść ich palce." - poleciały mi łzy. Lou jest taki kochany względem Harrego, okazuje mu tyle cierpliwości i zrozumienia. jest jak ego prywatny Aniołek. cudowny rozdział .
OdpowiedzUsuńNie zdajesz sobie sprawy jak ja cholernie mocno kocham wszystko to, co wychodzi spod twojego pióra. Czytam je od kiedy tylko pamiętam. Dobrze mi się wydaje- pierwsze to było tłumaczenie "Dangerous Temptation"? Nie mogę uwierzyć że od tego czasu już tyle zrobiłaś.
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie... nie mam słów. Jedyne co mi przychodzi na myśl to mniej więcej coś takiego "aleawwwasjght"... więc sama rozumiesz, że chyba nic kreatywnego już tutaj nie napiszę.
Dziękuję ci za to, że publikujesz swoje dzieła.
Uwielbiam cię ^^
Karola xx
only-in-your-heart.blogspot.com - miło by mi było gdybyś wpadła, oczywiście nie zmuszam cię. I przepraszam, jeżeli ta "reklama" ci się nie spodobała. Wznawiam to opowiadanie, tworząc od początku i po prostu zbieram czytelników. Jeżeli cię to uraziło to jeszcze raz przepraszam xx
Cudo! :* czy mogłabyś mnie informować na gg? 45598355
OdpowiedzUsuńJakie to piękne! Jejuniuuuu, po prostu brak mi słów. Genialnie opisane, genialnie wymyślone, ogólnie genialne w każdym calu. *.* Dziękuję baaaaardzo mocno!
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się scena,gdy louis mówił,a harry nie słuchał,tylko tak słodko na niego patrzył i śledził wzrokiem każdy fragment jego twarzy. To było cos pięknego,i wstyd się przyznać,ale też tak robie,gdy słucham chłopaka,w którym jestem zakochana... Podoba mi się twój styl pisania. Masz do tego talent. W sumie,też jestem z tobą od twojego pierwszego tłumaczenia. Naprawdę podziwiam cię. Też chciałabym mieć tylu czytelników.Uh, mowilam,ze cię uwielbiam?xx
OdpowiedzUsuńWow. Jesteś naprawdę utalentowana, jeśli chodzi o pisanie. To opowiadanie jest takie... inne? Może lepiej pasuje słowo specyficzne? Chodzi mi o to, że piszesz w taki sposób, że jest lekko, przyjemnie, jednorożce latają wokół i każdy ma ciasteczko do zjedzenia dla siebie, a kiedy indziej rozdział skłania do silnych refleksji i nie ma takiej lekkości. Nie uwaząm tego za złe. Mi się osobiście podoba, bo dzięki temu twoje prace są interesujące. Często nie mogę być pewna czego się spodziewać.
OdpowiedzUsuńCieszę się też tym, że ogólnie to cały rozdział jest taki przyjemnydo czytania i nie dzieje się nic przykrego. Momenty między Lou i Harry'm są tutaj urocze. :3
Mam nadzieję, że nie zrobisz sobie przerwy w pisaniu tego. Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękję za kolejne świetne opowiadanie. xx
Czekałam z niecierpliwością na rozdział i nawet sobie nie wyobrażasz, jak wielki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy po męczącym dniu w szkole, odwiedziłam bloga i natrafiłam na nowy.
OdpowiedzUsuńHarry zaczyna ufać. Harry zaczyna kochać. Harry zaczyna czuć. Nie tylko ból i upokorzenie, których do tej pory tak wiele doświadczył. Louis jest tu tak pozytywną postacią z tak wielkimi pokładami cierpliwości i serdeczności, że sama, mając duży dystans do ludzi, nie potrafiłabym go nie polubić. Curly po tym, co się stało, potrzebuje teraz wsparcia jak nikt inny. Louis daje mu tyle czułości, ile jest w stanie przekazać i taką ilość, na jaką lokowaty chłopiec wyraża zgodę. Powodem takiego postępowania jest nie tylko kiełkujące i coraz silniejsze uczucie do Hazzy, ale przede wszystkim fakt, że Lou szanuje chłopaka. Myślę, że po tych wszystkich aktach przemocy, ataku na jego cielesność, ale i psychikę, Harry najbardziej potrzebuje właśnie szacunku i bezpieczeństwa, które ktoś mógłby mu w końcu zapewnić.
Dla Harry'ego uczucia to cenna perełka, którą schował w szkatule i ukrył pod serem, żeby nikt nie mógł jej znaleźć, żeby nikt go nie zniszczył. Mam nadzieję, że kiedyś otworzy się przed Louisem i pokaże, kim jest naprawdę. Bo w Harrym jest nadzieja, a nadzieja to płomień, który chce płonąc nawet, kiedy jest już zgaszony. Jego małe serduszko to czysty diament. Oby Louis dobrze się nim zaopiekował.
Oczywiście teraz moja cierpliwość (w zasadzie bardzo znikome jej pokłady) będzie wystawiona na kolejną próbę. Ale cóż, jak kocha, to poczeka. Zdrówka i weny. x
UWIELLLLLBIAAAAMM TOOOOOO!
OdpowiedzUsuńChcę już następny rozdział! ;**
@JLS_GotMyLove
Przeczytałam już w sobotę, więc strasznie mi głupio, że przychodzę z komentarzem dopiero dzisiaj, ale lepiej późno niż wcale.
OdpowiedzUsuńByłabym superekstrameega szczęśliwa, gdyby każdy Twój rozdział miał co najmniej taką długość! Naprawdę nas męczysz tymi swoimi maciupeńkimi, złożonymi z tysiąca słów rozdzialikami - to podchodzi pod znęcanie się. A nie powinno się znęcać nad własnymi czytelnikami Dejv! Trzeba nas dokarmiać, dając porządne posiłki, a nie rzucać takie, które tylko zaostrzają apetyt. Zwłaszcza, że to już piąty rozdział i do końca pozostały tylko trzy:( Gosh, co ja będę wtedy czytać?:<
Cieszy mnie to, że Harry wyszedł w końcu z inicjatywą i to on splótł ze sobą ich palce. Powoli otwiera się na Louisa i pomimo całego piekła, jakie zgotował mu Robin, jest gotowy wpuścić chłopaka do swojego życia nie tylko jako powiernika i przyjaciela, ale także jako osobę, z którą będzie utrzymywał nieco bardziej fizyczne kontakty. Louis to naprawdę lekarstwo na wszystko, ale gdzieś głęboko we mnie siedzi takie nieprzyjemnie przeczucie, że jeszcze wszystko się popsuje. Zrobisz coś, co rozwali tę budującą się ostoję miłości i ciepła, wciągając Harry'ego z powrotem w mrok.
Nie każesz Robinowi, np. zabić Louisa, prawda? Nie wiem, skąd mi to przyszło do głowy, ale boję się, że ojczym Harry'ego jeszcze nie pokazał, na co go tak naprawdę stać. Zwłaszcza że dzisiaj był spokojny: Harry'emu się upiekło i nie został ukarany za późny powrót do domu.
Bo wiem, że nie skończy się tak pięknie, w końcu to Twoje opowiadanie, K., i nawet nie spodziewam się fajerwerków i kolorowych baloników przy ostatnim rozdziale.
A bardzo bym chciała, żeby to się dobrze skończyło, naprawdę.
No dobra, ale nie ma sensu zawczasu się martwić, ponieważ jak na razie wszystko jest w porządku, a nawet lepiej, ponieważ Haz uświadomił sobie, że zakochał się w Louisie i, co najważniejsze, nie widzi w tym żadnej tragedii:) Awww, co za słodziak z niego *_* Kiedy czytałam, jaki szczęśliwy się stał, ja też automatycznie zaczęłam podzielać jego szczęście, no bo jak mogłabym się nie cieszyć:)
Wrzucaj szybko szóstkę;3
Zajebiste *_____*
OdpowiedzUsuńJa pierdziu KOOOOCHAM TEGO BLOGA !!!!!!!!!!!!! *___*
Pozdrawiam i życze duuuuużo weny ;*
Uwielbiam uwielbiam uwielbiam !!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCUDO *.*
OdpowiedzUsuń