A/N:
Przechodzę samą siebie i dodaję rozdział
jeszcze dłuższy niż poprzedni!
Jak zwykle proszę o wyrażanie opinii w komentarzach i klikanie w reakcje.
Jeśli macie jakieś pytania, zapraszam
tutaj.
Rozdział
6.
Louis powoli otworzył oczy. Kilkakrotnie
zamrugał, przyzwyczajając wzrok do światła, po czym szybko zerwał się na nogi,
by porwać z szafki telefon. Czternasta. Uspokoił oddech i powoli przebiegł ręką
po twarzy. Jeszcze dwie godziny.
Tym razem wolniej udał się w kierunku
drzwi. W chwili, w której je otworzył, jego nozdrza uderzył przyjemny zapach.
Uradowany skierował się do małej kuchni. Przy piecu stał Liam, a za nim Zayn,
owijając go ramionami i mocno trzymając, składał pocałunki na jego szyi i
barkach.
Louis odchrząknął.
- Jak się spało? – mruknął Liam, lekko
szturchając Zayna. Po chwili pisnął, gdy mulat zatopił zęby w jego skórze.
- Dobrze. Nie spytam o to samo, bo jestem
niemal pewien, że pojęcie snu jest wam obce. Nie myślcie, że niczego wczoraj
nie słyszałem.
Liam spłonął rumieńcem, a Zayn wzruszył
ramionami. Ku uciesze Louisa temat nie doczekał się kontynuacji, a napięta
atmosfera zniknęła z chwilą, w której posiłek pojawił się na stole.
Louis szybko dokończył swoją porcję,
przypominając sobie, że dwie godziny to wcale nie tak wiele.
Pobiegł do łazienki, by się odświeżyć, a
następnie powrócił do swojego pokoju. Otworzył szafę i przeciągle jęknął.
- Nie mam się w co ubrać! – krzyknął.
Jak na zawołanie w pomieszczeniu pojawili
się jego przyjaciele i ustawili się w jego centrum, uważnie wpatrując się we
wszystkie wysypujące się z półek ubrania. Louis stanął przy nich bezradnie
wzdychając, o dziwo niezażenowany faktem, że stoi przy parze gejów w samej bieliźnie.
Może jego przyjaciele wydawali się być niewyżyci, ale świata poza sobą nie
widzieli.
Ich bliska więź powstała jeszcze na długo
przed latami nastoletnimi i nie zapowiadało się, by szybko dała się przerwać.
Zayn ze sceptycznym spojrzeniem podszedł
bliżej źródła problemów Louisa. Wyciągnął dłoń i pociągnął za jedną z
wystających rzeczy. Zawartość szafy wysypała się i spoczęła u jego stóp.
Zamruczał coś pod nosem, jak to miał w zwyczaju i uważnie spojrzał na
zagmatwaną masę przeróżnych materiałów.
Zayn zawsze był mistrzem w tym fachu, a
Louis zawsze twierdził, że to dzięki wypowiadanym przez niego zaklęciom. Liam
utrzymywał, że jego chłopak jest zwyczajnie wszechstronnie uzdolniony, zawsze
podając kilka innych rzeczy, w których jest nadzwyczaj dobry, a o których Louis
prawdopodobnie nigdy nie chciał się dowiedzieć. Czasami jego przyjaciele
przechodzili samych siebie.
W końcu Zayn mocno zacisnął powieki, po
czym kilkakrotnie zamrugał i magicznym sposobem wyjął ze sterty parę rurek,
koszulkę z The Fray i bluzę. Z szerokim uśmiechem podszedł do Louisa i wręczył
mu ubrania.
- No już, zakładaj – powiedział, klepiąc
go w pośladki. Louis pisnął i podskoczył, a Liam zachichotał i wyciągnął ręce,
zaciskając je w pięści i rozluźniając, jak małe dziecko chcące być noszone na
rękach. Zayn podszedł do łóżka, na którym zdążył usadowić się jego chłopak i
został na nie gwałtownie pociągnięty. Para natychmiastowo zaczęła się całować,
a Louis jęknął.
- Idźcie do siebie. Boże, na moim łóżku!
Liam ponownie się zaśmiał, a Zayn na
moment przerwał pocałunek.
- Lou, o której wrócisz? Chcieliśmy dziś
z Liasiem wypróbować…
- Nie kończ! – przerwał mu Louis,
wyrzucając w górę ręce i szybko znikając za drzwiami.
Zapowiada się kolejny ciekawy dzień.
-
Kiedy Harry pojawił się pod drzewem,
Louis już na niego czekał. Na twarzy młodszego znajdował się szeroki, choć
odrobinę tajemniczy uśmiech, przez co poziom szczęścia Louisa podskoczył o
kilkadziesiąt procent, sięgając górnej granicy. I kiedy sądził, że już nie może
być, lepiej, Harry zrobił coś, co kompletnie zbiło Louisa z pantałyku. Coś, co sprawiło,
że Louis postawił swoją świadomość pod znakiem zapytania, sądząc, że znajduje
się w innym wymiarze lub najzwyczajniej w świecie w fazie głębokiego snu. Ale
to wszystko było prawdą. Harry uklęknął przy Louisie i uśmiech na krótką chwilę
został zastąpiony zakłopotanym i skupionym spojrzeniem oraz delikatnie
zmarszczonym czołem. Ale potem twarz Harry’ego powróciła do poprzedniego stanu
i chłopak bez słowa sięgnął do ręki Louisa, unosząc ją i usadawiając się obok
starszego chłopaka. Ułożył jego dłoń na swoim ramieniu, opierając ciężar ręki
Louisa na swoich barkach. Chwilę wiercił się w objęciu oszołomionego chłopaka i
jego usta wygięły się w grymasie. Ponownie chwycił dłoń Louisa i tym razem
zsunął ją niżej, na swoją talię, przez co starszy obejmował go teraz w pasie.
Wtedy twarz Harry’ego rozświetlił szeroki uśmiech, z którym odwrócił się do
Louisa. – Dzień dobry, Lou.
Natomiast Louis błądził myślami bardzo
daleko. Uczucie ciepła chłopaka przyprawiało go o zawroty głowy. Miał wrażenie,
że jego mózg zamienił się w bezkształtną papkę i ktoś odebrał mu władzę nad
ciałem. Słyszał Harry’ego, ale nie był w stanie nic odpowiedzieć. Ten mały gest
w wykonaniu chłopaka znaczył tak wiele, że Louis nie był w stanie racjonalnie
myśleć. Odebrało mu mowę. Nie potrafił się poruszyć. Jego umysł był wypełniony
niemocą w najczystszej postaci. A przynajmniej takie odnosił w tej chwili
wrażenie.
Nie miał pojęcia, ile czasu minęło, zanim
wykrztusił – Hazza – najmniej sensowną
wypowiedź, która wypłynęła ostatnimi czasy z jego ust, ale w której zawarł
wszystko, co czuł. Pustkę paradoksalnie wypełnioną czymś nieokreślonym. Czymś,
czego nie był w stanie wskazać palcem. Uczuciem, którego nie potrafił określić.
Jego zmysły zdawały się powtarzać harryharryharry
jak mantrę. Bo właśnie tak działał na niego chłopak. A kim był Louis, by
się temu sprzeciwiać?
- Jeśli ci to przeszkadza… – urwał.
- Nie – odparł stanowczo Louis, momentalnie
powracając do rzeczywistości. Zapewniająco zacieśnił uścisk na boku Harry’ego,
przysuwając się bliżej.
- Chciałem – Harry wziął głęboki wdech –
chciałem ci dziś o wszystkim powiedzieć. Ale myślę, że chyba już wiesz. Mam nadzieję, że wiesz. – Spuścił głowę.
– Byłoby o wiele łatwiej – dodał półszeptem.
- Chyba nie jestem pewien, co masz na myśli,
Harry – odpowiedział Louis. Oczywiście, że wiedział. Po prostu myśl, że Harry
wychodzi z inicjatywą poruszenia tego tematu wydawała się nieco abstrakcyjna.
- Nie oszukujmy się, Lou. Doskonale
wiesz, co mam na myśli. – Harry westchnął. – Po prostu się martwisz. Martwisz się,
prawda? O mnie. Martwisz się tym wszystkim i wiesz, że się boję. Ale jesteś w
błędzie, Lou. – Harry ma chwilę przerwał i z uwagą spojrzał na Louisa. – Bo ja
się już nie boję, Lou. Nie boję się ciebie. Nie boję się być przy tobie. I może
powinienem powiedzieć, że nie boję się dzięki
tobie.
Harry spuścił wzrok i splótł palce swojej
lewej dłoni z palcami prawej ręki Louisa, którą go obejmował.
- Harry, ja… - urwał, nie będąc do końca
pewnym, co takiego chciał powiedzieć. Na chwilę ponownie uchylił usta, ale po
chwili zamknął je z powrotem, kręcąc głową.
- Wiem, że chcesz zaprzeczyć. Nie rób
tego. Nie masz pojęcia, ile dla mnie zrobiłeś. Jesteś jedynym, który się ode
mnie nie odwrócił. Dziękuję. – Jego usta wykrzywiły się w nieśmiałym uśmiechu.
- Nie chcę, żebyś myślał, że do czegoś
cię zmuszam. Jeśli nie jesteś gotowy, rozumiem.
Harry pokręcił głową i zacisnął usta w
wąską linię. Przez moment wpatrywał się w ziemię, zanim lekko się obrócił i
wolną ręką oplótł brzuch Louisa, opierając głowę o jego klatkę piersiową. Louis
na chwilę zapomniał, jak się oddycha. Obawiał się, że Harry jest w stanie wyczuć,
jak serce tłucze mu w piersi. Czucie bliskości Harry’ego było tak… inne, a
jednocześnie tak przyjemne i specyficzne. Odnosił wrażenie, że właśnie tak
powinno być. Że jego ciało dopiero od niedawna zaczęło dobrze funkcjonować. Że
to o to właśnie chodziło. O bliskość i zrozumienie, by oboje mogli żyć jak
należy. By mogli być szczęśliwi. Szczęśliwi ze sobą i dzięki sobie.
Louis zatopił nos w lokach Harry’ego.
Przymknął powieki, delektując się
zapachem miodu i migdałów. Zastanawiając się, o czym myśli w tej chwili
chłopak. Pragnąc posłuchać bicia jego serca, by upewnić się, że wszystko to
jest prawdą i Harry znajduje się tutaj, przy nim, w jego ramionach, ufając mu.
- Wiesz już, że chodzi o mojego ojczyma. To
prawda. Nie skłamałem również, mówiąc o awanturach i wyzwiskach. O tym, że
dochodzi do rękoczynów – mówił Harry. Jego głos był tłumiony przez materiał
bluzy Louisa, do której chłopak przyciskał twarz. - Ale okłamałem cię, mówiąc,
że to już wszystko. Że nic więcej nie robi. Przepraszam, wiem, że nie
powinienem był tego robić. Dlatego teraz to mówię. To nie jest wszystko. Robi
wiele innych rzeczy.
Lewa ręka Louisa sięgnęła do policzka
Harry’ego i potarła go. Następnie przeniosła się do jego włosów i Louis powoli
przesunął przez nie palcami w uspokajającym i dodającym otuchy geście,
zachwycając się ich delikatnością i rozlewającym się po jego ciele uczuciem,
którego nie potrafił nazwać.
- Przepraszam, Harry. Powinienem był
zauważyć, domyślić się. Przepraszam. – Louis spuścił wzrok.
- Nie, Lou. Pomogłeś mi, już to mówiłem.
Tak wiele ci zawdzięczam. Dzięki tobie zaczynam mu się sprzeciwiać. Gdyby nie
ty – na chwilę załamał mu się głos i wziął głęboki wdech, ale zanim był w
stanie kontynuować, przerwał mu stanowczy głos Louisa.
- Nie kończ, Harry. Damy radę, obiecuję –
powiedział cicho, zapewniając o tym nie tylko Harry’ego, ale i siebie. Nie
dopuści, by kiedykolwiek jeszcze stała mu się krzywda. I gdy pomimo poważnego
wyznania Harry’ego, wydawało się, że ten dzień nie może być piękniejszy, Harry
ponownie zaskoczył Louisa, unosząc głowę i ukazując twarz bez cienia
zmartwienia, obdarzając go szerokim, szczerym uśmiechem. Zaskoczył go, po raz
kolejny tego dnia wypowiadając dziękuję.
I zaskoczył go, unosząc głowę i zbliżając swoją twarz do jego. Niepewnie
przyciskając swoje ciepłe usta do kości policzkowej Louisa.
I wtedy dla Louisa słowa nie miały już
znaczenia. Nie miało znaczenia nic poza tą chwilą. Nie miał znaczenia nikt poza
Harrym. Bo Louis zrozumiał, jak wielka siła tkwi w prostych rzeczach, kiedy
wychodzą one z inicjatywy najważniejszej dla niego osoby. Liczył się Harry,
jego zaufanie, bliskość i bezpieczeństwo oraz pewność, że nie zostanie już
skrzywdzony.
Kocham, kocham, kocham, kocham! Wiem, że to nie wystarczy, ale brak mi słów. Czekam teraz z niecierpliwością kiedy oni się wreszcie pocałują!!!! W ogóle podziwiam cię. Tłumaczyć nam wspaniałe opowiadania i do tego piszesz własne! Jesteś niesamowita.
OdpowiedzUsuńGdyby napisała, że piszesz niesamowicie - byłoby to niedomówieniem. Piszesz tak zwinnie i lekko, potrafisz spisać to wszystko co można poczuć gdy jest się związku lub dąży się do niego. Jestem naprawdę pełna podziwu.
OdpowiedzUsuńO matko! Naprawdę brak mi słów by opisać to, co teraz czuję. Naszpikowałaś ten rozdział emocjami tak umiejętnie, że miałam wrażenie, że serce wyskoczy mi z piersi, gdy czytałam o małych-dużych krokach Harry'ego. Uczucia miedzy nimi były wręcz namacalne... Stworzyłaś po prostu coś pięknego i po prostu wiem, że oczekiwanie na kolejny rozdział będzie cholernie trudne...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
@KateStylees
Ło, zaczynasz wspinac się na mistrzowski poziom, o ile nie jestem w błędzie i od dawna już tam jesteś. Twoje opowiadania, a w szczególności to, skłaniają ludzi do refleksji i przemyśleń i tym co się właściwie teraz, tu dzieje. Potrafisz niebywale opisac uczucia towarzyszące danemu stanowi czy sytuacji. Uwielbiam wesołe opowiadania, pełne humoru i śmiechu, ale SOWK jest jedyne w swoim rodzaju- poważne, nie, to nie to,- dojrzałe. Naprawdę niewielka grupa opowiadań może porównywac się z tym opowiadaniem ( i ogólnie z twoimi opowiadaniami! ). Można spokojnie powiedziec, że to klasa sama w sobie. (Boże, za dużo tu słowa "opowiadanie", ale dziś mało myślę, jestem jak miś o bardzo małym rozumku i nie umiem dobrac dobrego synonimu :)! )
OdpowiedzUsuńI teraz moja ulubiona częśc komentarzy (taka oryginalna!). Jesteś n.i.e.s.a.m.o.w.i.t.a, baaaaaaardzo podoba mi się ten rozdział, i z niecierpliwością oczywiście czekam na następny! xx \ swaggie
Piękne, cudowne, świetne! Uwielbiam Twoje opowiadania i z każdym rozdziałem coraz bardziej udowadniasz, jaka jesteś wspaniała!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. xx
cudowne jak zawsze :))) co by tu wiele pisać :)))
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!! <3
OdpowiedzUsuńSorka, ale nie potrafię dodać nic więcej XDDD
I przypominam o rozdziale u mnie (wiem, męczę ><)!
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! *3*
Boże, piszesz wspaniale <3
OdpowiedzUsuńZ każdym opowiadaniem, rozdziałem, zdaniem, czy nawet słowem, podoba mi się to wszystko bardziej.
Kocham Ciebie i Twoją twórczość.
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością i mam nadzieję, że jak najszybciej go opublikujesz. :)
To jest cudowne. Masz naprawdę talent. Racja, żeby być szczęśliwym tak naprawdę wystarczy tylko ta osoba, na której zawsze możemy polegać, przy której czujemy się bezpiecznie i którą kochany bez granic z wzajemnością. Cieszę się, że Harry wyznał mu już całą prawdę. Teraz Louis wie, że zdobył całkowicie zaufanie chłopaka. Teraz mogą być szczęśliwi, bo oboje na to zasługują :)
OdpowiedzUsuńWątek Ziama również jest świetny. Jak ja bym chciała takich przyjaciół jak oni ;D
shouldletyougo.blogspot.com
Cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO KURWA! <3
OdpowiedzUsuńJeny, jakie to jest piekne! Nawet nie wyobrazasz sobie jakiego mialam banana, kiedy Harry od razu tak zaskoczyl Lou. To bylo zajebiste. :')
Dziekuje, ze piszesz. Kocham Cie!
<3 xxxxx
@LouLightMyWorld
KOcham to ! ♥ I jak zaszalałaś z długością ! Kocham kocham kocham kocham kocham. ♥___________________________________________________________________♥
OdpowiedzUsuńmój ulubiony rozdział :O
OdpowiedzUsuńCudowne opowiadanie ♥
OdpowiedzUsuńA rozdział niesamowity,no i po prostu brak mi słów, piszesz niesamowicie i masz ogromny talent :D
Mogła byś mnie o nowych rozdziałach informować na tt @TeleDul ;)
Jesteś niesamowita i to jak piszesz jest niesamowite .
OdpowiedzUsuńCzytam wszystko jakbym po prostu leciała na chmurce - if You know what I mean .
Pisz tak dalej i nic nie zmieniaj .
Kocham cię .
Co do rozdziału :
Jejciu , ta scena z Larry Moment taka jshbdashdbas ,aż nie wiem jak inaczej mogłabym to opisać !
Harry wreście powoli stawia wszystkiemu czoła i stara się ufać Lou .
Boo jest taki wrażliwy tak jak Hazz .
Chcę więcej takich słodkich momentów *.*
Pozdrawiam i cieplutko całuję :
@Kalink_Kaa
Zapraszam również :
http://whispers-of-thee-heart.blogspot.com/
#Nouis
Cudowny rozdział. Tak się cieszę, że Harry zaczął zbliżać się do Lou, i czuje się przy nim bezpiecznie. Ta scena kiedy się przytulają jest po prostu fenomenalna. Mam nadzieję, że Louis postanowi coś zdziałać w sprawie z Robinem, aby więcej nie krzywdził Harrego.
OdpowiedzUsuńŚwietny . czekam na kolejny xx
Nie umiem wyrazić słowami jakie to jest zajebiste
OdpowiedzUsuńbrak. mi. słów.
OdpowiedzUsuń@Agu009_
O Boze, to jest takie awww. Harry w koncu zaufal Louisowi. Najlepiej by bylo, gdyby Louis zabral go do swojego domu, a ojciec Harry'ego by sie odczepil. Licze na happy end c;
OdpowiedzUsuńWkurzyłam się, bo już miałam wczoraj wieczorem skomentować, gdy przestał mi działaś internet i włączył się łaskawie dopiero dzisiaj rano -.- A już miałam napisane kilka słów i teraz muszę zaczynać wszystko od początku.
OdpowiedzUsuńAch, zanim jeszcze przejdę do rozdziału, muszę Cię za coś ochrzanić! Tak, tak, teraz to już naprawdę przesadziłaś, ponieważ zniszczyłaś moje wakacje;/ Chciałam tylko kilka tygodni wolnych od pisania, czy to tak dużo? Najwyraźniej tak, ponieważ przyszłaś Ty ze swoim SOWKiem i wszystko zniszczyłaś, wbijając mi do głowy pomysł, za który MUSIAŁAM się wziąć, bo inaczej nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Wielkie. Stokrotne. Dzięki.
Dobra, ale teraz rozdział, bo rajuśku, jest po prostu świetny! I długość mnie zadowala, i treść - cudeńko:3
Pierwsza część od razu daje nam do zrozumienia, że Louis traktuje te spotkania w lesie praktycznie jak randki. To pewnie ma coś wspólnego z wyznaniem przez Harry'ego swojej orientacji,ponieważ wcześniej Lou chyba aż tak się nie szykował i nie był tak zdenerwowany. Ciekawe, co by zrobił bez swoich przyjaciół?;> A przy okazji, scena w sypialni, gdy Ziam zaczyna się całować, a Lou zgorszony każe im wyjść, porządnie mnie rozbawiła. Ogólnie pieprzący się po kątach Ziam jest dosyć zabawny, ale ta krótka scenka miała w sobie coś wyjątkowego. To chyba przez Lou^^
Ale najlepsze nastąpiło dopiero potem, gdy już dotarł na polanę i spotkał się z Harrym. Nie wiem, czego oczekiwałam, ale na pewno nie tego, co zrobił Haz. Nie sądziłam, że sam z siebie będzie zabiegał o bliskość Louisa, sądziłam, że to raczej Tommo będzie powoli się przysuwał, ale Ty mnie zaskoczyłaś i mało tego, w dodatku rozwiązałaś Hazzie język. Jejku, jaka to ulga wiedzieć, że wyjawił w końcu całą prawdę o swoim ojczymie! I Louis zachował się jak na przyjaciela przystało: obiecał, że już dłużej nie będzie musiał borykać się z tym samotnie. To było takie ciepłe, takie dobre... Tutejszy Harry zasługuje na Louisa jak nikt inny na świecie;3
Zostały już tylko dwa rozdziały do końca;(
Strasznie szybko leci to opowiadanie, naprawdę.
Ściskam ciepło!:)
Mam takie same odczucia jak Agreed :) wybacz, że podpisuję się pod jej komentarzem, ale wszystko to, co ona napisała, wyraża także moje zdanie na temat tego rozdziału (o dziwo, takie same) :D
UsuńTo jest moje ulubione opowiadanie, które stworzyłaś! Szkoda, że niedługo będzie koniec ;c Ale i tak wielkie gratulacje takiej twórczości! ;**
@JLS_GotMyLove
Jesteś genialne dziewczyno *_* !
OdpowiedzUsuńUwielbiam cie ! Nie dość, że ten rozdział był długi to jeszcze niesamowity ! Awwwwwwwwww. Ciężko mi komentować nowe rozdziały tutaj, bo zawsze brak mi słów TAK BARDZO mi się to podoba :-)
OdpowiedzUsuńto bylo fenomenalne !!! często komentując twoje opowiadania normalnie nie mogę wyrazić jak mi się podobało ! ;)
OdpowiedzUsuńnajlepsze opowiadanie.
OdpowiedzUsuńTo jest ewidentnie najlepszy blog jaki czytałam. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny masz wygląd bloga :D taki prosty xd < w pozytywnym znaczeniu> I treść też zajebista ;d Nie mogę się doczekać kiedy dodasz nowy. Jest szansa że w tym tygodniu jakoś ?
OdpowiedzUsuńawwww.. kocham Cię.. dziewczyno .. kocham
OdpowiedzUsuń